Publikacja na stronie: czwartek, 14 czerwca 2018r. Czytano: 1211 razy
Cyriel, Norbert, Filip i Nicolas Norman - cz. 1.
Mam szczególną przyjemność zaprezentować wam hodowlę Norman. W tej rodzinie, hodowla gołębi pocztowych trwa już od 110 lat. Są to więc cztery pokolenia rodziny Norman, które całkowicie poświęciły się gołębiom. Przyznacie, że to bardzo długi czas, dlatego artykuł ten również będzie spory Postaram się jak najdokładniej przedstawić tę hodowlę, z tak bogatą tradycją i historią.
O hodowli wypowie się osobiście Filip Norman (ojciec Nicolasa Normana):
Cyriel Norman, założyciel hodowli, zmarł w 1967 roku.
?Wszystko zapoczątkował mój dziadek Cyrien Norman. Jego największymi sukcesami było zdobycie 2. nagrody narodowej z Carcassone i 2. nagrody narodowej z Libourne. Kupił także za niemałą sumę samca ?Lange?, który zdobył m.in. siedem pierwszych nagród. Pracę mojego dziadka kontynuował mój ojciec Norbert Norman, który swoimi ogromnymi sukcesami, w tym wieloma zwycięstwami prowincjonalnymi i narodowymi, oraz swoim zaangażowaniem w prace belgijskiego związku nadał całkiem nowe tory rozwojowi sportu gołębiarskiego.
Mój ojciec zmarł 5 października 1997 r. po ciężkiej chorobie. Po jego śmierci to ja przejąłem odpowiedzialność za gołębniki i kontynuację dzieła życia mojego ojca. Oczywiście nie byłbym w stanie robić tego wszystkiego sam, po prostu brak mi na to czasu. Na szczęście poznałem wspaniałego człowieka - Gilberta Van Parijsa, który wprost po mistrzowsku rozumie potrzeby gołębi i wzorcowo wypełnia swoje obowiązki. No i jest jeszcze mój syn Nicolas, który z wielkim zapałem zajmuje się naszymi gołębiami.
Inkubator do przechowywania jajek gołębi rozpłodowych
Boks gołębi rozpłodowych
Cztery generacje zagorzałych hodowców gołębi pocztowych, dla których głównym celem jest utrzymanie gołębników na najwyższym poziomie. Ten artykuł pozwoli wam prześledzić naszą drogę i rozkoszować się z nami naszymi sukcesami. Hodowla gołębi była i jest piękną profesją, a sport gołębiarski cudowny, jak nigdy.
[...]
Gołębnik wdowców
Cele wdowców wraz z automatycznymi taśmami do zbierania kału gołębi.
Cyriel Norman opowiada:
Za tymi wszystkimi latami kariery hodowlanej kryje się mnóstwo wspomnień i gdy zaczyna się opowiadać o jednym wydarzeniu, do głowy przychodzą inne wspomnienia. Cyriel Norman opowiadał chętnie o swojej wczesnej młodości. Jego ojciec nie był hodowcą, ale gdy Cyriel otrzymał gołębie od swojego wujka Fiela Demotte, a potem jeszcze od drugiego wujka Oscara Pauwelsa, pozwolił mu zbudować mały gołębnik i wspierał go duchowo.
Zaczynał od lotowania młodych, które zapoczątkowało jego pasję do gołębi i do lotowania na długim dystansie.
W Oselgem Cyriel miał po I wojnie światowej bardzo dobrego kolegę po fachu Stafa Dekeuckelaere. Obaj lotowali na długim dystansie i wozili gołębie na rowerze do Deinze lub pociągiem do Gandawy. Podobnie było z zegarami konstatacyjnymi.
Wlot w gołębniku lotowym.
Gołębnik młodych.
Zaraz po I wojnie światowej Cyriel Norman poruszył cały świat gołębiarski kupując na aukcji od Pola Verhoye z Kortrijk najdroższego z wystawionych gołębi. Cyriel nigdy nie zdradzi, ile za niego zapłacił, ale starsi hodowcy wymieniają ogromne sumy, jakie ich zdaniem musiał wyłożyć na stół.
?Lange? Pola Verhoye był tego wart. W 1913 r. zdobył 1. nagrodę z Etampes w Avelegem (4 minuty przewagi), 1. nagrodę z Orleanu w Moeskroen (12 minut przewagi), 1. nagrodę z Orleanu w Wevelgem, 1. nagrodę z Tours w Dottenijs (5 minut przewagi), 1. nagrodę z Angouleme w Gandawie (8 minut przewagi) i 1. nagrodę narodową z Angouleme w Brukseli (1 godzina przewagi). W 1914 r. zaczął od 1. nagrody z Arras w Deerlijk i zakończył sezon 1. nagrodą z Bordeaux w Ieper. ?Lange? był jednym z legendarnych gołębi tych czasów.
Jeden z czterech gołębników Normanów.
"Norman, więcej niż sto lat hodowli".
W 1920 r. ten znakomity samiec trafił do Oeselgem i Cyriel skojarzył go z samiczką, którą kupił od mistrza z Astene Camiela Vandenabeele. Była córką samca ?Sture? i samiczki ?Goede Zwarte Duivin?. Cyriel wyhodował z tej pary wiele dobrych gołębi. ?Lange? do końca życia był w gołębniku lotowym wielką gwiazdą i najzacniejszym przedstawicielem starej linii Verhoye. Cyriel kojarzył ?Lange? z różnymi samiczkami przez wiele lat i zawsze z tych par rodziły się dobre młode. Zdaniem Cyriela teorie, że stare samce rozpłodowe nie są w stanie mieć dobrego potomstwa, są czystą bzdurą. Praktyka pokazuje, że jest zupełnie inaczej, a dowody można znaleźć w wielu wielkich gołębnikach.
Radości i smutki
Krzyżówka Verhoye x Vandenabeele przyniosła Cyrielowi sukces i jeszcze dziś w jego gołębniku wisi dokument z tego okresu: miasto Deinze ? 1927 ? związek De Sportduif w lokalu związkowym Gustaaf Vermeersch ? 1.mistrz ? 2. król ? 4 pierwsze nagrody, 22 nagrody króla, 77 tytułów mistrza- Cyriel Norman z Oeselgem. I to nie były nagrody z Creil czy Arras, ale prawdziwe nagrody długodystansowe.?
[...]
Po prawej: Norbert Norman (syn Cyriela) w swoim gołębniku.
Norbert szuka drogi do gołębi?
Minęło trochę czasu, zanim syn Cyriela Norbert (*09.09.1920) znalazł drogę do gołębi. Norbert Norman poślubił w 1943r. Nelly Desmet i przeprowadził się z nią do Oostrozebeke, gdzie w 1945 r. zbudował swoje pierwsze gołębniki, w których zamieszkały gołębie ojca Cyriela. Nie zabrakło takich, które w swoim rodowodzie miały ?Lange?. Od ojca nauczył się także jednej podstawowej zasady, że budować stado trzeba tylko z najlepszymi gołębiami. Tylko to daje szansę na sukces.
Przeczytajcie teraz, co napisano 2 maja 1946 r. w jednej z belgijskich gazet gołębiarskich na temat początkującego hodowcy Norberta Normana. A oto cytat:
Norbert Norman stanie się groźnym konkurentem
?Razem z kilkoma przyjaciółmi odwiedziliśmy niedawno gołębnik młodego hodowcy Norberta Normana w Oostrozebeke, który mieszka na ulicy Kallebergstraat i zajmuje się sprzedażą lnu.
Jak już wspomnieliśmy Norbert jest jeszcze dość młodym hodowcą, który mimo że urodził się wśród gołębi (jego ojciec był niezwykle dobrym hodowcą) hoduje je samodzielnie dopiero od ubiegłego roku.
Norbert w czasie wojny, w 1943 r., poślubił cudowną kobietę i przeprowadził się z Oeselgem do Oostrozebeke. Był to środek wojny i o lotowaniu gołębi na razie nie można było myśleć. Gołębi w okolicy było pod dostatkiem, ale to Norberta nie cieszyło, ponieważ hodowanie gołębi bez możliwości ich lotowania wcale go nie interesowało (okupant niemiecki bojąc się zdrady i szpiegostwa zakazał lotowania gołębi. Hodowcy mogli również hodować tylko określoną i ograniczoną liczbę ptaków). Ale kilka lat później Niemcy musieli ustąpić pola aliantom i u Norberta od razu pojawiła się chęć zakupu gołębi, ale tylko dobrych. To musiały być gołębie rasowe i pełnokrwiste.
I miał szczęście, bo wkrótce udało mu się ?położyć rękę? na całym stadzie Gerarda Van Wonterghema, który przed wojną należał z pewnością do pięciu najlepszych hodowców z okolic Tielt i ze wszystkich tych gołębi stworzył w ubiegłym roku stado, na które nie tylko miło popatrzeć, ale które na lotach udowodniły, że mają wielką wartość sportową. To nas oczywiście nie dziwi, bowiem wiemy, że gołębnik Van Wonterghema został zbudowany prawie wyłącznie z rasy Juula Coena (Lede), Havenitha, De Scheemaeckera i Bremdonckxa, które kupił u Raymonda Matthijsa w Oedelem. Do tego doszła jeszcze rasa braci Vande Walle z Tielt i Dugefroysa z Wingene.
Norbert Norman wszedł ?za jednym zamachem? w posiadanie najszlachetniejszych linii gołębich, ale jeszcze nie był do końca zadowolony i kupił u Kamiela Vandenabeele z Astene sześć młodych z jego najlepszych par. Na koniec przywiózł jeszcze od ojca kilka młodych pochodzących z linii sławnego samca ?Lange? Pola Verhoye.
[...]
Twarde reguły
Norbert Norman postępował według zdrowych ale bardzo surowych zasad. Oto co powiedział na ten temat w artykule z 1963 r.:
- ?Selekcjonuję gołębie specjalnie na długi dystans i dlatego uczestniczymy w najtrudniejszych i najcięższych lotach interprowincjonalnych i narodowych. Pewnie łatwiej osiągnąłbym sukces, gdybym lotował na mniejszych regionalnych lotach długodystansowych, gdzie konkurencja nie jest tak mocna. Ale tego nie zrobię, ponieważ chcę wiedzieć, co moje gołębie potrafią w zderzeniu z najlepszymi. Przynajmniej wtedy wiadomo, na czym się stoi.
- Hodowlę prowadzę z tymi gołębiami, które sprawdzają się na tych lotach. Najpierw muszą udowodnić, co potrafią, a dopiero potem mogę zatrzymać ich potomstwo.
- Podstawowa zasada, od której nie ma odwrotu, to ta, że wszystkie młode samiczki i samce muszą lecieć z Angouleme. Niektórzy hodowcy porównują to do samobójstwa i muszę szczerze przyznać, że czasami połowa młodych ginie na tym locie, ale ja traktuję to jako nieubłaganą selekcję. To swego rodzaju lot prawdy, na którym słabeusze pozostają na polu boju. Młode, które zdają ten egzamin, mają wszystko by potem odnosić sukcesy na lotach długodystansowych.?
Pierwsze gołębie w nowym gołębniku
Pierwsze gołębie trafiły tu w 1966 r. oczywiście z Oostrozebeke. Oto ich krótki przegląd:
- Stara rasa Normana z Oostrozebeke zbudowana na następujących gołębiach:
- ?Witterugge? (B 55-3350262)
- ?Jules? ( B 54-3360028)
- ?Kleine? ( B 52-3137149)
- "Kleine Geschelpte? (B 56-3211203)
- ?De Favoriet? ( B 57-3299321)
- ?De Perigueux? (B 63-3100296)
- Do nich doszły gołębie Gerarda Vanhee. Wśród nich były dwie siostry Motta. Część z tych gołębi stała się bazą budowanego stada, np. linia Bloedhond/Vuilen ?163?. Szczególnie mocno zakorzeniona była tam linia ?Perigueuxa?, który zdobył w Oostrozebeke 1. nagrodę narodową z Perigueux.
Nie mógł lotować pod nazwiskiem ?Norman?
Norbert Norman nie mógł lotować w Westkapelle pod swoim nazwiskiem, ponieważ tę nazwę nosił już gołębnik w Oostrozebeke. W latach 1966-1975 lotował więc pod nazwą ?Desmet-Lippens? (nazwiska panieńskie żony Normana i nazwisko panieńskie pani Hostyn) i robił to bardzo skutecznie. W tym czasie gołębnikami opiekował się Maurice Hostyn.
Norbert wygrał lot z Barcelony
W 1970 r. spełniło się wielkie marzenie. Norman zdobył 1. nagrodę narodową i międzynarodową z Barcelony. Jeśli wcześniej jego nazwisko nie było jeszcze legendą, to z pewnością tego dnia przeszło do historii.
Tu jeszcze krótka anegdota, która pokazuje, jakim człowiekiem był Norbert Norman. Po zwycięstwie z Barcelony jeden z jego przyjaciół powiedział, że to był tylko przypadek i że w następnym roku żaden jego gołąb nie znajdzie się w pierwszej pięćdziesiątce. ?Tak sądzisz?? ? powiedział Norbert. ?Skoro tak, to załóżmy się o 25 000 euro, że w pierwszej setce znajdą się moje dwa gołębie, a nie tylko jeden.? Zakład doszedł do skutku. I w 1971 r. Norbert wygrał, a jego przyjaciel stracił 25 000 euro.
[...]
To tylko fragmentu artykułu. Cały znajdziesz w 6. numerze 2013 magazynu ?Złoty Gołąb?
Wróć do przeglądania wszystkich hodowców
Powrót:
Przeczytaj także