Publikacja na stronie: piątek, 15 czerwca 2018r. Czytano: 2686 razy
Robby i Roger Berckmans z Belgii
Może niewielu hodowców o tym wie, ale różnica między polskim a belgijskim hodowcą, polega na tym, że hodowlę w Belgii przekazuje się z pokolenia na pokolenie, natomiast w Polsce niezwykle rzadko spotyka się wielopokoleniowe rodziny hodowców gołębi pocztowych. Rodzina Berckmans to przykład rodziny z tradycjami hodowlanymi.
Belgowie często mają problem z przypomnieniem sobie, które pokolenie nie hodowało gołębi, ponieważ sięgając pamięcią wstecz pamiętają nawet pięć pokoleń przodków hodujących gołębie. Jak polscy hodowcy, mający 50-letnie doświadczenie, mogą równać się z hodowcą, który posiada wiedzę sięgająco 250 lat wstecz? Z pokolenia na pokolenie przekazywane są obserwacji, doświadczenia i wnioski dotyczące hodowli jak i lotowania gołębiami. Każdy hodowca zaczyna swoją przygodę z „walizką doświadczeń”.
Odwiedzając hodowców z Polski i Belgii, widzę, że w Polsce w co drugim gołębniku są przeciągi i przepełnienie. W belgijskim gołębniku jeszcze się z tym nie spotkałem. Oni mają to już „zakorzenione”. Wiedzą, że w gołębniku ma być tak jak w mieszkaniu. Hodowca, który jedzie do Belgii po to, aby nabyć gołębie, już u przeciętnego hodowcy może kupić wysokiej klasy ptaki. W Polsce nieraz mistrz z przypadku nie jest w stanie dorównać takiemu przeciętnemu hodowcy zachodniemu. Taki mistrz chce jak najszybciej pozbyć się swoich „asów”. W Belgii gołębie charakteryzują się wysoką jakością, a materiał selekcjonowany jest przez kilka pokoleń hodowców, choć wiadomo, że tam też zdarzają się hodowcy, którzy bez skrupułów pozbywają się swoich najlepszych lotników. Ostatnio modne stały się tam „całkowite wyprzedaże gołębnika”. Hodowca taki oświadcza, że ma problemy zdrowotne i dlatego zakańcza hodowlę. Hodowcy tacy potrafią trzy razy odchodzić ze związku hodowców gołębi…. Nie bądźmy naiwni. Musimy być świadomi, że taki hodowca zostawia sobie dzieci czy rodzeństwo najlepszych gołębi, żeby potem móc wyhodować kolejnego asa i przeprowadzić kolejną „wyprzedaż w gołębniku”. Ojciec i syn z rodziny Berckmans na pewno do tej grupy hodowców nie należą. Są to hodowcy z krwi i kości, z tradycjami i „walizką doświadczeń” przekazywaną od wielu pokoleń.
Panie Roger (ojciec), jak to sie stało, że zajął sie Pan sportem gołębiarskim i kiedy do tego doszło?
Rodzina mojej żony od zawsze miała gołębie, a więc ja siłą rzeczy zacząłem tę przygodę po ślubie. Teraz mój syn jest już piątym pokoleniem w tym sporcie. Z perspektywy czasu widzę jednak, że hodowców jest coraz mniej. Przejeżdżając obok pustych gołębników czuję rozgoryczenie, ponieważ pamiętam czasy, kiedy na jednej ulicy było kilkunastu hodowców. Miejscowość tętniła życiem. Wszędzie mówiło się o gołębiach. Hodowca gołębi pocztowych był szanowany i podziwiany tak jak piłkarz czy kolarz. Tak było od wieków.
[...]
Jak trenujecie swoje młode gołębie?
Młode gołębie dużo czasu spędzają w wolierze, mają dużo świeżego powietrza i mniej problemów z oczami. Trening zaczyna sie u nas na początku maja, gdy młode potrafią już latać przy gołębniku przez godzinę. Na początku wywozimy młode gołębie na odległość 5 km, potem dwa razy na 10 km i dwa razy na 30 km. Po takiej serii treningowej młode są już gotowe na pierwsze loty konkursowe w naszym oddziale – Mimignies na 100 km.
Jaką metodą lotujecie swoje młode gołębie?
Trudno nam wystawiać osobno młode samce i młode samiczki, dlatego zostawiamy je razem. Najczęściej lotujemy z gniazda. W celach motywacyjnych wstawiamy do gołębnika kilka kartonów. To sprawia, że młode w czasie koszowania nie są tak nerwowe.
Jakimi kryteriami kierujecie sie w trakcie selekcji?
Najważniejszym kryterium są nagrody. Lotujemy w bardzo silnym oddziale, z trudną konkurencją, gdzie coraz trudniej jest utrzymać sie w czołówce, a nam sie to udaje. Musimy więc zwracać uwagę na wyniki lotowe. Czasami zostawiamy młodego gołębia dlatego, że ma bardzo dobry rodowód i z jego siostrami czy braćmi odnosiliśmy już sukces. Ale najważniejszym kryterium są wyniki lotowe.
Jaką metodę lotową stosujecie u dorosłych gołębi?
Lotujemy głównie wdowców oraz zostające w domu samiczki. W tym roku mamy 10 samiczek gotowych na loty i lotowanych tak jak wdowcy.
Kiedy kojarzycie wdowców?
Nasi wdowcy podobnie jak gołębie rozpłodowe budują gniazdo zimą. W marcu następuje ponowne kojarzenie i składanie jajek, ale już na początku kwietnia zaczyna się juz życie we wdowieństwie.
Czy wdowiec dostaje samiczkę swojego wyboru z poprzedniego roku?
Zwykle tak. Jeśli roczni wdowcy potrzebują jeszcze samiczki, bierzemy taką, która ma już doświadczenie z innym wdowcem. W ten sposób roczny wdowiec szybciej poznaje swoje miejsce w gołębniku.
[...]
Po czym rozpoznajecie szczytową formę swoich gołębi?
Gdy mają napięte mięśnie o różowym zabarwieniu, ale najważniejszy jest trening. Mieszkamy w pobliżu lasu i gdy widzimy, że gołębie trenują wysoko nad drzewami latając od prawa do lewa z wielką werwą, to jest to dla nas znak, że szczytowa forma stoi już u drzwi.
Jak motywujecie gołębie do zdobywania czołowych nagród?
Prowadzimy wnikliwą obserwację. Gołębie pokazują, czy są zmotywowane i hodowca powinien to zauważyć. Czasami wpuszczamy do wdowców samiczki i odwrotnie. W przypadku młodych gołębi swoją rolę odgrywa kilka starszych samiczek wpuszczonych do środka. Młode samce są zmotywowane a młode samiczki zazdrosne.
[...]
Jakie trzeba spełnić warunki, żeby hodować i lotować gołębie z sukcesem przez wiele lat?
My hodujemy młode po wdowcach. Na podstawie wyników uzyskiwanych przez ich młode, wiemy który wdowiec w przyszłości może przejść do gołębnika rozpłodowego. To taki test, który pozwala nam zaoszczędzić miejsce w gołębniku rozpłodowym. Mając dobry fundament, można co roku wprowadzić do gołębnika jakiegoś nowego gołębia od jeszcze lepszego hodowcy czy kupić młode po najlepszych parach rozpłodowych u takich dobrych hodowców.
Jakie błędy popełniają hodowcy?
Kupowanie zbyt wiele różnych ras nie jest niczym dobrym. Trzeba zachować jeden dobry fundament i tylko wzmacniać go jeszcze lepszymi gołębiami, które już pokazały, co potrafią.
Zakładając, że zaczynałby pan od nowa ze sportem gołębiarskim, jak by to wyglądało? Na co zwróciłby pan szczególną uwagę i gdzie kupowałby pan gołębie?
Najpierw wybudowałbym dobry gołębnik. Nie traciłbym zbyt dużo pieniędzy kupując jajka od zawodowych hodowców-sprzedawców, ale kupiłbym je u przyjaciół czy znajomych, którym ufam i którzy posiadają dobre gołębie. Nie kupowałbym zbyt dużo różnych linii i robiłbym to tylko u doświadczonych hodowców, którzy wiedzą, jak hoduje się gołębie.
Robby i Roger Berckmans
Achterenbergstraat 28
3070 Kortenberg
Robby.berckmans @ skynet.be
Tel. 0475/951070
Autor: Tadeusz Nowak
Cały artykuł w numerze 6/2017.