Publikacja na stronie: środa, 23 stycznia 2019r. Czytano: 1330 razy
Mistrzowie Regionu I Łódź w kategorii A – Daniel i Marian Ziarkowscy
Ojciec i syn – jeden z dość długim stażem hodowlanym, drugi zajmujący się hodowlą od kilku lat. Różnica pokoleń to także różne podejście do hodowli, z jednej strony bardziej tradycyjne, gdzie same powroty gołębi z lotu dają dużo satysfakcji, a wynik jest nieraz sprawą drugorzędną, z drugiej natomiast większa chęć odniesienia sukcesu.
Czy jest możliwe wypracowanie takiego sposobu prowadzenia hodowli, aby te kryteria były spełnione? Raczej tak, a świadczą o tym wyniki Mariana i Daniela Ziarkowskich z oddziału Nasielsk. W tym roku wygrali Mistrzostwo Regionu I Łódź w kategorii A z wynikiem 34,26, który zapewnił im także tytuł 3. Przodownika Polski. Od kilku lat prowadzą wspólną hodowlę, wcześniej gołębiami zajmował się tylko Marian. O hodowli, o tym co jest ważne w jej prowadzeniu, planach na kolejny sezon rozmawialiśmy w trakcie mojego pobytu u Nich, a krótkie streszczenie rozmowy poniżej.
Skąd wzięła się u Was chęć prowadzenia hodowli gołębi pocztowych?
Marian: Moje rodzinne strony to Śląsk, gdzie jak wiadomo hodowli gołębi pocztowych jest bardzo dużo i nie bez powodu ten rejon kraju jest nazywany kolebką sportu gołębiarskiego. W mojej rodzinie gołębie były od bardzo dawna, wcześniej lotował także mój nieżyjący już niestety brat, Kazimierz Ziarkowski. Ja sam odbywałem służbę wojskową w pobliskim Modlinie, tutaj założyłem rodzinę, a w 2002 roku rozpocząłem hodowlę gołębi. Kiedy w 2002 roku rozpoczynałem przygodę z gołębiami pocztowymi sprowadziłem je właśnie ze Śląska, między innymi od Kolegi Tomasza Mentla. Sprowadzone gołębie były twarde, uparte - bardzo dobre na ciężkie loty. Lotowałem wtedy w oddziale Płońsk, gdzie mój gołębnik był jednym z najdalej wysuniętych od miejsca wypuszczenia. W tych latach moje wyniki były różne.
[...]
Co podawaliście w czasie lotów?
Marian: Po przylocie gołębi z lotu podawaliśmy karmę bez kukurydzy. W przypadku lotu ciężkiego, gdy gołębie wróciły wyczerpane taką karmę podawaliśmy do wtorku, jeżeli nie, to tylko w niedzielę. W następnych dniach gołębie otrzymywały karmę lekkostrawną. Przy przewidywanym locie pod wiatr, w piątek do karmy dosypywaliśmy trochę konopi i słonecznika łuskanego. Przed takim lotem w dniu koszowania rano gołębie otrzymywały jeszcze pół normalnej dawki, w przeciwnym wypadku ostatnie karmienie było w piątek. Od niedzieli po przylocie do wtorku rano podawaliśmy dodatkowo do wody elektrolity. Może wydać się to dziwne, ale w czasie lotów nie podawaliśmy gołębiom żadnych suplementów ani produktów ziołowych czy herbatek, a gołębie leciały całkiem naturalnie. W ubiegłych latach podawaliśmy trochę dodatków, ale efektów nie było. Być może gdybyśmy w tym roku podawali suplementy, wyniki byłyby na podobnym poziomie, ale teraz już tego nie sprawdzimy. Przez cały rok stosowaliśmy karmy firmy MDM, jesteśmy z niej zadowoleni i w przyszłym roku także chyba będziemy ją stosować. Nie podawaliśmy w czasie lotów karm typowo lotowych, bądź dla wdowców. Loty, na które koszowaliśmy gołębie nie wymagały takich karm, a lekkostrawna zupełnie gołębiom wystarczała. Gołębie dostawały karmę we wspólnym karmniku, ale w miarę wydzieloną, łyżka na gołębia to była jednorazowa dawka.
Czy po sezonie wszystkie gołębie dorosłe zostają na zimę?
Daniel: W tym roku po lotach usunęliśmy z hodowli około 10 sztuk, były to te, które nie robiły konkursów i miały przy tym słabszą budowę. Naturalnie nie dotyczyło to roczniaków, one dostaną jeszcze szansę w przyszłym roku. Selekcja dotyczyła gołębi starszych, tych które naszym zdaniem nie rokują na przyszłość. W naszym przypadku o ile dalej będziemy lotować pod kątem kategorii A lub A i B trzymanie w gołębniku starszych lotników traci sens. Naszym zdaniem w gołębniku lotowym wystarczą gołębie w wieku do czterech lat.
Cały artykuł w 1/2019 numerze miesięcznika Złoty Gołąb.
Powrót:
Przeczytaj także